wtorek, 14 czerwca 2011

Cała Rosja we Froncie Putina - zapisz się i Ty

Załogi fabryk i mieszkańcy całych miast wstępują do Putinowskiego Wszechrosyjskiego Frontu Narodowego. Do Frontu, jak mówi poseł Jednej Rosji, partii premiera, tylko samobójca może się nie przyłączyć.
Front ma zapewnić premierowi sukces w grudniowych wyborach parlamentarnych.
Ideę stworzenia Frontu jednoczącego wszystkie siły chcące rozwoju kraju Władimir Putin ogłosił 6 maja na zjeździe swej partii w Wołgogradzie. Zresztą z trybuny zjazdu premier konsekwentnie nazywał Wołgograd po staremu, czyli Stalingrad.
Obiecywał reprezentantom organizacji społecznych i drobnych partii, które zjednoczą się we Froncie, miejsca w Dumie. Pszczelarze, wędkarze, działkowicze - jak wyjaśnił - mogą liczyć na dobre miejsca na listach Jednej Rosji.
I społecznicy z zapałem ruszyli, by zapisać się do Frontu.
Jego formuła okazała się na tyle otwarta, że członkiem Frontu może się stać w zasadzie każdy, nawet obywatel siedzący w więzieniu. We Froncie nie ma jednak miejsca dla przedstawicieli "nieformalnej", czyli przeciwstawiającej się Kremlowi, opozycji, która jest bardzo nieliczna.
Natomiast zwykli obywatele gremialnie przyłączają się czy też są przyłączani do Frontu. Działacze Jednej Rosji z Chabarowska zaraz po ogłoszeniu zapisów zameldowali, że do Frontu przyłączyło się już kilkanaście organizacji społecznych skupiających w sumie pół miliona mieszkańców ich 580-tysięcznego miasta!
Organizatorzy pospolitego ruszenia tylko w piątek zdążyli ogłosić, że zapisują hurtem całe załogi przedsiębiorstw, a już w poniedziałek, choć był to w Rosji dzień wolny od pracy, otrzymali kolektywne zgłoszenie od 39 tys. robotników fabryk Syberyjskiego Związku Biznesowego. Do załóg zdążyło się też przyłączyć 15 tys. emerytów tych zakładów. I - jak twierdzą szefowie Związku - każdy pracownik i każdy były pracownik między piątkiem a poniedziałkiem zdążył ponoć zadeklarować, że z własnej i nieprzymuszonej woli gotów jest poprzeć front Putina.
Że syberyjscy biznesmeni tak się spieszyli z zapisaniem do Frontu siebie, swoich podwładnych i emerytów, dziwić się nie należy. Kilka dni temu Jewgienij Fiodorow, poseł Jednej Rosji i szef parlamentarnej komisji polityki gospodarczej i przedsiębiorczości, tak tłumaczył Sybirakom oraz ich kolegom z całej Rosji: - Tak na własny użytek powinniśmy zrozumieć, że potrzebna jest nam poważna, totalna konsolidacja. Trzeba, żeby maksymalna liczba i załóg i obywateli indywidualnych oraz organizacji społecznych zajęła aktywna pozycję - mówił Fiodorow, zapewniając, że do Frontu premiera przyłącza się wszystkie firmy, które chcą "żyć, rozwijać się i nie umrzeć".
- Być może jest u nas jakiś biznes, który chciałby umrzeć i przejawia skłonności samobójcze. Taki biznes nie musi się konsolidować wokół idei Frontu - postawił kropkę nad i szef komisji polityki gospodarczej i przedsiębiorczości w Dumie Państwowej.
Na próby ciągnięcia ich do fasadowego ruchu przypominającego peerelowski Front Jedności Narodu lub Niezachwiany Front Komunistów i Bezpartyjnych z czasów ZSRR Rosjanie reagują ironicznie. Pewien obywatel ogłosił np., że wypełnił ankietę na stronie internetowej premiera i zapisał do Frontu swego kota. Otrzymał nawet zwrotnego e-maila z potwierdzeniem: "Kot Kotofeicz Matroskin został zarejestrowany jako czynny członek Wszechrosyjskiego Frontu Narodowego". Internauci przekomarzają się z autorem żartu, pisząc, że powinien zostać ukarany za "okrutne traktowanie zwierząt".
Front szefa rządu jest jednak formowany sporym propagandowym wysiłkiem, bo ma pomóc obozowi władzy rozwiązać całkiem poważny problem. Putinowska Jedna Rosja złożona prawie wyłącznie z urzędników i innych funkcjonariuszy państwowych na niecałe pół roku do wyborów szybko traci popularność. I - jak wskazują wyniki sondaży - w nowej Dumie nie będzie już mieć "konstytucyjnej" większości, czyli dwóch trzecich mandatów. A może nie zdobędzie i połowy. Znękani korupcją biurokratów Rosjanie coraz powszechniej częściej nazywają ją po prostu "partią łajdaków i złodziei".
Putin zaś, jeśli chce w marcu przyszłego roku stanąć do wyborów prezydenckich, musi zapewnić swemu ugrupowaniu świetny sukces w wyborach do Dumy. Tworząc Front, poszerza więc ofertę wyborczą swej partii. Funkcjonariusze Jednej Rosji, której symbolem jest niedźwiedź, starają mu się przysłużyć w tej sprawie, jak tylko potrafią.
Wacław Radziwinowicz, Moskwa
Źródło: Gazeta Wyborcza
Chyba nawet komentarze są zbędne. Pewnie wszyscy premierzy  świata marzą o podobnym Froncie :)
R

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz